No to witam Was w Nowym Roku - 2014! :)
Lubię grudzień. Ze względu na Święta i Sylwestra. Koniec roku i początek nowego lubię dlatego,bo można wszystko jak to się mówi "zacząć od początku". Można postanowić jakieś zmiany,dać sobie jakieś postanowienia. Zmienić nastawienie do świata. Wszystko złego co się wydarzyło było rok temu,więc po co do tego wracać? ;) Czuje się taką wolność umysłu. "Ha,wszyscy się zdziwią jak mnie zobaczą w Nowym Roku w szkole. Będę inna niż zawsze,będę silniejsza,będą zdziwieni". Tak myślę co roku ;p zazwyczaj jest inaczej,ale mimo wszystko lubię to "zaczynanie od początku".
Hmm chyba powinnam zrobić jakieś podsumowanie roku 2013 jak wszyscy,ale nie ma za bardzo co pisać. Nie mówię że ten rok był nudny czy zły,ale po prostu nie było nic wielkiego z moimi psami. Żyjemy sobie,sztuczkujemy,spacerujemy,ale co będziemy tu pisać o takich "bzdetach" jak niektórzy przez ten rok zaliczyli kilka konkursów,niektórzy założyli hodowlę,a jeszcze inni kupili szczeniaka? :P nasze życie jest "zwyczajne" (chociaż wyjątkowe) i nasz blog jest przeznaczony dla tych,którzy nie wymagają ciągłych niusów i postępów w pracy z psami. Dlatego panuje u nas taka "rodzinna" atmosfera xd
Jeszcze jakieś świąteczne zdjęcie:
Wam jak minął Sylwester? Puszczaliście fajerwerki?
No tak nowy rok to dość symboliczne wydarzenie. Wiele ludzi snuje plany i postanowienia, niemniej myślę że każdy dzień powinniśmy traktować wyjątkowo. Magiczne zamiast skupiać się na tym jednym dniu...
OdpowiedzUsuńZwierzęta z fobii dźwiękowa powinno się już początkiem grudnia przygotowywać do sylwestra:-)
Szczęśliwego Nowego Roku
Miło mi trafić na Twojego bloga:) Myślę, że będę regularnie podczytywać;p A jeśli chodzi o sylwestrowe fajerwerki to ja nie puszczam od kilku lat, uważam, że można się od tego powstrzymać dla dobra zwierząt, które mocno to przeżywają. Przecież tak na prawdę to tylko chwila nic nie znaczących błysków, ja w tym nic nie widzę;p A co ty o tym sądzisz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Klaudia i Miloł:)
Ja także lubię grudzień , magiczny miesiąc -koniec i początek :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcie . Moje psy na szczęście się nie boją . Fajerwerki puszczali rodzice ,ale na szczęście były jakieś popsute i nic z nich nie "wyszło" .
Pozdrawiam!
Uwielbiam grudzień ;)
OdpowiedzUsuńMy nigdy nie strzelamy, mimo, iż Rudi się fajerwerków nie boi ;)
Happy new year! I za[praszamy do nas ;)
My też lubimy grudzień :)
OdpowiedzUsuńTeż strzelaliśmy,bardzo fajnie prowadzisz bloga może zajrzysz do mnie?------->http://bordercolliekajtek.blogspot.com/
Jeśli Ci się spodoba to zaobserwuj,dopiero zaczynamy.
Pozdrawiamy Wiktoria&Kajtek
Widzę, że duża grupka ludzi lubi grudzień, również się do nich zaliczam :)
OdpowiedzUsuńNie puszczam fajerwerków, mieszkam na wsi, dookoła lasy, źle reagują na nie nie tylko psy, ale też np. sarny.
Pozdrawiamy!
My też lubimy grudzień.
OdpowiedzUsuńLuna na szczęście nie boi się wybuchów.Ślicznego masz pieska zapraszamy do nas dopiero zaczynamy. http://golden-luna.blogspot.com/
Pozdrawiamy !
Ola i Luna
Faktycznie, grudzień to fajny miesiąc, taki 'przełomowy'. Też lubię go ze względu na święta i związana z tym rodzinną atmosferę.
OdpowiedzUsuńNasze sylwestry nie są wystrzałowe od kilku lat. W tym roku zdecydowanie jest za dużo zwierząt, żeby je tak torturować. Zamiast petard wolałam im kupić coś smacznego - miały na pewno większy pożytek z tego :)
Jak zaczęły się kanonady, to wszystkie oprócz małych poszły do bud. Któregoś roku weszły prawie wszystkie do domu, ale teraz już by było za nerwowo - kuchnia to za mała przestrzeń dla 4 dużych psów, 2 małych i 3 ludzi. Jeszcze w sytuacji gdy wszystkie zwierzaki chcą być jak najbliżej stołu, przy którym siedzimy :P
Przez kilka dni po sylwestrze jeszcze jacyś idioci 'dokanczali' i wszystkie psy na wyścigi kłębiły się na schodach. Panuje tu zasada kto pierwszy ten lepszy, więc jest nieprzyjemnie, gdy rozlega się nerwowe basowe powarkiwanie :P Od razu trzeba wyjść przed dom, żeby rozładować atmosferę.
Najbardziej mnie bolą ogłoszenia o zaginionych psach po sylwestrze :( U mnie w okolicy to chyba my właśnie zapoczątkowaliśmy ten zwyczaj' gdy 10 lat temu uciekł nam duży pies. Też 2 dni przed kończem roku, więc podejrzewam, że noc noworoczna bardzo mu pomogła nie wrócić do domu.
Ale wtedy w okolicy niektóry patrzyli na nas dziwnie, gdy go szukaliśmy, a teraz już widziałam 3 różne ogłoszenia na słupach... Ciekawe, czy te psy miały więcej szczęścia i się znalazły?
Pozdrawiam :)
Bardzo fajny blog. Chyba będę częściej wpadać. Zaprazam też do mnie: http://www.pamietnik-bianki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń