Berneński pies pasterski - Baca

niedziela, 18 listopada 2012

Spacer prawie że idealny

Dzisiaj wybraliśmy się na niedzielny spacer z Bacusiem i Sarą.Psy zachowywały się bardzo dobrze,szły bez smyczy.Sara praktycznie nie rusza się za właścicieli,szła cały czas za nami,no ale to lata pracy...i jest to też już starszy psiak,nie ma ochoty na ganianie z Bacą po wszystkich krzakach i polnych zakamarkach.Baca jak to Baca,odbiega,przybiega,znów odbiega znów przybiega,ale generalnie posłuszny i grzeczny.
I wszystko byłoby w porządku,ale gdy szliśmy wzdłuż sadu zauważyliśmy Panią idącą ulicą.Misiek na nią spojrzał,ale o tyle mamy dobrze że nie reaguje na ludzi,chyba że są bardzo blisko,ale wtedy chce się jedynie przywitać,później ich olewa (no chyba że ich lepiej zna). Więc widok Pani idącej ulicą nie zrobił na nim wrażenia,dalej ładnie uczestniczył z nami w spacerze.Jednak po krótkiej chwili zauważyliśmy że za kobietą puścił się pies i biegł prosto na nią.Zauważyła go i się widać wystraszyła,stanęła...wtedy pies też stanął.Po chwili poszła dalej nie zwracając uwagi na psa,a pies też już nie zwracał uwagi na nią...trudno żeby zwracał uwagę na jakąś babkę,kiedy na horyzoncie stoi mu duży Berneńczyk,wpatrujący się w niego z zaciekawieniem.Od razu zawołaliśmy Bacę,żeby przypadkiem nie podbiegł do psa (Rottweilera,samca O.o),bo mogłoby być nieciekawie.I Baca posłuchał! ^.^ Mimo że widział stojącego psa,przybiegł do nas i dał się zapiąć.Wtedy pies zaczął biec w naszą stronę,przystając co jakiś czas i wgapiając się.To było przerażające...gdyby podbiegł zapewne rzucił by się na naszego Bacusia (sądząc po jego zachowaniu jak się mijamy ,gdy jest zapięty,przy właścicielu). Do bójki dołączyłaby się też zadziorna i mało myśląca Sara...no i wolę nie myśleć co było dalej.Zmieniliśmy kierunek,w przeciwny od psa i schowaliśmy się za sadem.Wtedy ojciec poszedł zobaczyć czy pies już przypadkowo nie natknął się na swojego właściciela,który by go zabrał.Bacuś spokojnie czekał leżąc i zajadając się trawą ;) A Sara w tym czasie zaczaiła się na rowerzystów jadących z daleka,ale na szczęście przywołanie poskutkowało.Pies gdzieś znikł,więc mogliśmy spokojnie iść dalej.Oczywiście moja mama się bardzo wystraszyła i powiedziała że gdybyśmy były bez taty,który się nie boi psów i umie utrzymać Bacę w razie silnego sprowokowania od strony Rottweilera,byłoby bardzo niebezpiecznie...a najgorsze to że powiedziała że już same nie będziemy chodziły z Bacą na spacery -.- Czyli spacery ograniczone do jednego w niedzielę...oczywiście to jest nierealne i muszę wymyślić jakiś sposób na "rozładowanie" energii miśka,której posiada bardzo wiele...jeżeli rzeczywiście spacery odpadają,to co ja zrobię? O.o Pies musi coś robić,nie może cały dzień siedzieć,ewentualnie biegać przy płocie -.- sama też z Bacą nie mogę chodzić,bo to jednak za silny piesek...mimo spokoju i łagodności.
Pomocy (?)


Z całym szacunkiem dla wszystkich właścicielu psów...
Ja rozumiem że można mieć problemy ze swoim psem,sama mam ich sporo.
Ale jak można spuszczać psa,który waży minimum 50kg w samopas?
Psa który w ogóle nie słucha,jest agresywny do innych samców?
Właściciela nie było i w sumie później też Go nie widzieliśmy...
czy to jest odpowiedzialne i przede wszystkim poważne zachowanie?
Chyba nie...nie rozumiem,czy trzymanie psa na smyczy to taka zbrodnia?
Dlatego takie zachowanie jest dla mnie po prostu bezmyślne...
i po prostu niebezpieczne.

Dzięki Bogu nic się nie stało...i w sumie nie wiem dlaczego to tak przeżywam,ale no...przynajmniej jest o czym pisać na blogu ;) Do tego mi się aparat zepsuł...znaczy nie zepsuł,ale kiedy wsadzam do niego karty,od razu się psują,także coś jest nie tak.Muszę coś z tym zrobić...dlatego zdjęć zbyt wielu nie ma.

9 komentarzy:

  1. Niestety ludzie są bezmyśli ,rozumiem gdyby to był mały piesek ,to jest łatwiej (choć też nie powinno tak być ) ,ale duży pies to przesada . Ludzie myślą co taki pies może zrobić ,jaką krzywdę wyrządzić ... Masakra . Szkoda słów i tyle .
    Przepiękne zdjęcia *.* Mam nadzieję ,że aparat przestanie psuć karty i będzie więcej zdjęć :)
    Pozdrawiamy,Ala i Czika .

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w 100% z CREATIVE .
    Po prostu brak słów.
    Ale za to piękne zdjęcia =)
    Widzę, że psiak je pedigree dentastix.
    Ja tez czasami podaje je Benemu.
    Są bardzo fajne =)

    Pozdrawiam Natalka i Beny

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jakbym mogła ci pomóc... ja mam 9 kilowego potworka i już ona jest naprawdę silna, to co dopiero twoje 50 kilogramów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie mogę Ci pomóc. Może gdyby miała psa było by mi łatwiej. Ale faktycznie jeden spacer w tygodniu przy takim wielkim psie to nierealne. Ale wierzę, że coś wymyślisz jak zwykle ;*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niektórych ludzi nie sposób czegokolwiek nauczyć. Szkoda tylko, że przez ich głupotę ktoś może ucierpieć.
    Co do tych spaceerów wcale nie musisz się ograniczać, wystarczy "obrać inną trasę".
    Świetne to pierwsze zdjęcie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przynajmniej możesz Bacę spuszczać ze smyczy, a ja Figę nie :(
    Moja Figa przez tą pogode robi się taka ospała, śpiąca więc nie mam problemu z jej nadpobudliwością która czasem występuje :D
    Nie wiem co Ci doradzić.. Jeśli nie możesz chodzić z psami na długie spacery to może znajdź jakąś łąkę blisko domu i tam sie bawcie? Ale ileż można rzucać tą piłką, Fidze po 3 rzutach to się już nudzi xD Okropne psisko..

    Julita :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baca tam lubi biegać za piłką,szczególnie swoją ulubioną,czerwoną.Nie nudzi mu się.
      Ale jednak chodzimy na spacery,ale uważamy żeby nie spotkać znów tej "bestii". ;)

      Usuń
  7. Ale Wasz pies też nie był na smyczy i waży powyżej 50 kg!!!
    Oceniasz innych, ale spójrz najpierw na siebie...
    Nigdy nie możesz przewidzieć jak zachowa się Twój pies, czy przybiegnie na zawołanie, czy nie zaatakuje - to tylko zwierzę i ma swój instynkt. Czasem wystarczy, że wybiegnie sarna lub małe dziecko i pies może mimo wołania za nimi pobiec, czy zaatakować. Może być tak, że małe dziecko do niego podejdzie - nieświadomie.
    Uważam, że każdy pies, bez względu na rasę czy wagę na spacerze powinien być prowadzony na smyczy - a większe w kagańcu!
    Mnie kiedyś spotkała taka przykra sytuacja - szłam z moim psem (husky) na spacer. Akurat do jednego z domów wracał właściciel samochodem i pilotem otworzył bramę. W tym momencie wyleciał na Nas ogromny pies (samiec - mieszanka z dobermanem) i mimo, że właściciel wysiadł i go wołał pies zaatakował mojego haszczaka. Właściciel próbował ich rozdzielić, ja się miotałam, bo mój pies był na smyczy i próbowałam go pociągnąć, ale bałam się, że jeszcze tamten rzuci się na mnie. Mój pies piszczał okropnie, w końcu właściciel kopnął kłębiącą się kulkę - naszych psów i w końcu udało się mu je rozdzielić, ale przy okazji - nie wiadomo, który go ugryzł w nogę (musiałam donieść mu książeczkę zdrowia psa, żeby potwierdzić, że mój pies był szczepiony). Mój pies był bardzo pokiereszowany po tej walce, najgorsze, że położył się na asfalcie i nie chciał iść dalej, a do domu było ok. 1 km - ja jestem drobna, a on waży ok. 40 kg i wiedziałam, że sama sobie z tym nie poradzę. Ale na szczęście po chwili utykając jakoś doszliśmy do domu, a stamtąd prosto do weterynarza.
    Nie chcę nawet myśleć co by było, gdyby zamiast mnie szła kobieta z wózkiem czy małym dzieckiem. Pies to tylko pies - nie możesz przewidzieć jego zachowania. Powinno chodzić się na dłuższe spacery, żeby pies się zmęczył i spożytkował zapas energii, a nie spuszczać psy ze smyczy samopas! Wiem coś o tym, bo husky ma tej energii za czterech ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli spuszczam swojego psa to jestem za niego odpowiedzialna i uwierz że znam swojego zwierzaka na tyle dobrze że mogę przewidzieć jak się zachowa.Oczywiście nie w 100%,ale gdyby mój pies oddalał się ode mnie na spacerze tak daleko,żebym go nie widziała to bym go zapięła.A to my ze swoim 50-kilogramowym psem musieliśmy się chować w krzakach,żeby nie doszło do bójki,dlatego nie widzę winy z naszej strony...
      Bo pies szedł bez smyczy? No tak,ale jak go zawołaliśmy to przybiegł i został zapięty,więc to chyba bez różnicy czy przed spotkaniem drugiego psa był na smyczy czy nie,bo prawda jest taka że jeżeli pies nie słucha właściciela to nie powinno się go spuszczać,a nie szukać winny w innych spacerowiczach.

      Usuń

Bardzo cieszę się że komentujesz post,ale wyrażaj się w sposób przyzwoity.Każdy komentarz jest dla mnie ważny i każdy szanuję.